NIE JEŹDZIJCIE W ACAPULCO AUTOBUSAMI Z KLIMATYZACJĄ

Podczas drugiej podróży do Meksyku myślałam, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. W Acapulco zrozumiałam znaczenie słów „niezły Meksyk”. Acapulco to nie tylko rajskie plaże, pięciogwiazdkowe hotele, luksusowe rezydencje na klifach, ale to inny świat. Acapulco to miejski styl życia, który nie raz poczułam aż za bardzo.

Każdy zna piosenkę Acapulco

Życie kierowcy autobusu w Acapulco nie jest łatwe


Większość z Was na pewno kojarzy Acapulco ze słynną piosenką włoskiego zespołu Ricchi E Poveri, czyli pięknymi plażami, palmami, pięciogwiazdkowymi hotelami i rezydencjami takich gwiazd jak np. George Cloney. I w dużej mierze tak jest, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zasmakowała lokalnego stylu życia, a ten bardzo daleki jest od luksusów. Zacznijmy od kierowców autobusów, bo Ci mają rzeczywiście ciężkie życie. Po pierwsze mięciutki fotel należy tu do luksusów. W standardzie za to jest metalowy szkielet, który z grzeczności nie napiszę, gdzie jeszcze poza plecami się wbija. Po drugie, jeśli ktoś kiedyś narzekał, że nie ma wspomagania kierownicy albo nieczytelną tablicę rozdzielczą powinien najpierw przejechać się lokalnym autobusem, by zrozumieć, jak bardzo się mylił. Po trzecie słowo „klimatyzacja” w praktyce ma wiele znaczeń, ale żadne nie jest bliskie temu, które jest nam znane, na co dzień.

W Acapulco słowo klimatyzacja ma wiele znaczeń


W praktyce możemy w Acapulco wyróżnić 3 typy autobusów: tzw. z klimatyzacją za 10 pesos, z atrapą klimatyzacji za 8 pesos i bez klimatyzacji za 7 pesos. W przypadku tego pierwszego możemy poczuć się jak królowie życia. W środku jest chłodno, a opadające nam na ramiona kropelki z instalacji utwierdzają nas w przekonaniu, że klimatyzacja naprawdę działa. W tych drugich doświadczymy powiewu spalin z otwartego okna, bo po klimatyzacji został tylko wiszący na kilku drutach wentylator, ale to i tak nieźle w porównaniu z autobusem za 7 pesos, gdzie po klimatyzacji nie ma najmniejszego śladu. Może, dlatego, że nigdy jej tam nie było. Mimo to właśnie tymi autobusami podróżowałam podczas 5-dniowego pobytu najczęściej i bynajmniej nie ze skąpstwa. Autobusy te mają swój niepowtarzalny urok.

Jak tu nie kochać autobusów w Acapulco?


Czy zdarzyło Wam się kiedyś jechać autobusem z kulą dyskotekową albo kolumnami głośnikowymi? Jeśli tak to wiecie, o co mi chodzi. W Acapulco każdy z tych autobusów wygląda jak dyskoteka na kółkach. Każdy jest barwnie pomalowany. Każdy ma inne dekoracje i oczywiście innego DJ-a w postaci kierowcy. Uroku tego wszystkiego dodaje brak drzwi oraz szyb w oknach. Jazda jest na całego, zwłaszcza na zakrętach. Dodam jeszcze, że na taki autobus zawsze zdążymy, bo pojęcie przystanku jest pojęciem względnym i jeśli tylko zamachasz ręką, to kierowca zatrzyma się wszędzie. Tak samo jest przy wysiadaniu. Tu dodatkowo trzeba opanować sztukę gwizdania, krzyczenia słowa „parada” (po hiszpańsku przystanek) oraz wyskakiwania. Pamiętajcie, że nasz kierowca się spieszy, więc albo wyskakujesz, albo wypadasz. I jak tu nie kochać autobusów w Acapulco? Wolicie taksówki? To zajrzyjcie tutaj.

Podczas każdej przejażdżki możemy poczuć się jak na szkolnej wycieczce, bo autobusy, o których wspominałam to amerykańskie autobusy szkolne, które po tym, jak zostały wycofane z użycia w USA, znalazły swój drugi dom w Meksyku. Przy europejskich standardach takie autobusy nie miałyby racji bytu. Tymczasem w Acapulco jest to najpopularniejszy środek transportu, zwłaszcza dla lokalnych. Turyści, czego osobiście nie rozumiem wolą podróżować tymi droższymi.


Ruch uliczny w Acapulco to niezły Meksyk


Co ciekawe, po kolorystyce i dekoracji możemy poznać styl naszego kierowcy, który prawdopodobnie jest jego właścicielem. Prawo do przemalowania autobusów mają tylko właściciele. W zamian z utrzymanie środka transportu zwolnieni są z opłat na rzecz miasta. Fakt, że przystanki są ruchome, wynika również z faktu, że w każdym meksykańskim mieście, a więc również Acapulco są gigantyczne korki praktycznie od rana do wieczora. W efekcie kierowcy są często zmuszeni do zmieniania trasy i robienia objazdów. Ulica rządzi się własnymi prawami, Nadrzędna zasadą brak zasad i radzenia sobie samemu. Mnie już nie dziwi, że z 2 pasów mogą się nagle zrobić 4, a skrzyżowanie może zamienić się w rondo. Jednym słowem niezły meksyk.

Kierowcy nie mają łatwego życia, muszą sprawnie operować nie tylko kierownicą, ale jeszcze hamulcem i klaksonem jednocześnie. W tym całym chaosie muszą się jeszcze odnaleźć piesi, bo nie ma świateł. Co mnie jednak zaskoczyło, nigdy nie widziałam na drodze żadnego wypadku, co może świadczyć, że Meksykanie są niezłymi kierowcami. Jazda, więc po Europie musi być dla nich tym samym, co dla niektórych jazda z automatyczną skrzynią biegów.

A czy Wy mieliście kiedyś podobne doświadczenia? Kto z Was był w Acapulco? Napiszcie w komentarzach. Dajcie też znać czy chcecie więcej przeczytać o atrakcjach w Acapulco.

A może chcesz przeczytać o taksówkach w Acapulco? Jeśli tak to zapraszam tutaj.

2 thoughts on “NIE JEŹDZIJCIE W ACAPULCO AUTOBUSAMI Z KLIMATYZACJĄ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *