ERASMUS W GRANADZIE: JAK SPAKOWAĆ SIĘ NA PÓŁ ROKU?

Każda przygoda z Erasmusem zaczyna się najczęściej od lotu samolotem. W sumie to nic nadzwyczajnego. Tak jest zwykle, ale na pewno nie w przypadku, kiedy wyjeżdżasz na studia zagranicę jako Erasmus na pół roku. Powiedzmy sobie szczerze. Musisz ze sobą zabrać połowę swojego dobytku, a to w praktyce podchodzi pod mega trudną sprawę. To normalne, że w Hiszpanii chciałabym się czuć jak u siebie w domu. Pierwszy problem pojawia się tydzień przed wyjazdem. W 2006 roku leciałam Norwegianem z Warszawy do Malagi, który właśnie otworzył swoją bazę w Warszawie. Na samolot można było wnieść do 20 kg bagażu głównego (1 walizka) i 8 kg podręcznego.

27. wydzial nauk ekonomicznych i zarzadzania

Moje pakowanie składało się w sumie z sześciu faz plus wielkie spisywanie, co bym chciała zabrać. Mimo to wyszło mi na początku nadwagi 13 kg, którą ostatecznie udało mi się zmniejszyć do 6, 5 kg. W takiej sytuacji trzeba było się liczyć z dopłatą 6 euro za kg! Pomyślicie pewnie, że byłam szalona do granic możliwości, bo dla dodatkowych par spodni byłam gotowa zapłacić drugi bilet. Nic z tych rzeczy. Według regulaminu każdy pasażer może maksymalnie zabrać 32 kg. Problem, zatem nie leży w tym, że przez mój za ciężki bagaż może spaść albo nie wystartować samolot. W praktyce wszystko zależy od obsługi na lotnisku. Dlatego postanowiłam jakoś przemycić tą „swoją dodatkową parę spodni”. Początek wcale nie był łatwy. Najpierw trzeba było udać wielkie zdziwienie, że ma się tak dużą nadwagę, a potem robić maślane oczy. Przecież wyjeżdżam na pół roku do obcego kraju i w dodatku sama. Celniczka wyglądała na miłą, ale łatwa sztuka to nie była. Na początku kazała mi dopłacić za 2 kg, ale na koniec tylko się uśmiechnęła i przykleiła do moje walizki taką wielka tabliczkę z napisem: „very heavy”. Zatem wielkie brawa dla tej Pani, która udowodniła, że na Etiudzie nie mamy do czynienia z „wyuczoną nieudolnością”.

27. terminal etiuda

Później standardowo było „macanko” bagażu i mojej skromnej osoby. Najgorsze jednak było koczowanie w poczekalni. Projektant terminalu Etiuda na lotnisku w Warszawie wyraźnie nie przewidział w swym projekcie sklepów bezcłowych, kawiarenek ani nawet miejsc do siedzenia dla liczby więcej niż 50 osób. Pamiętacie jeszcze ten terminal Etiuda? W jednym miejscu o tym samym czasie czekali pasażerowie 3 różnych samolotów. Gdyby nie fakt, że leciałam ze znajomą z wydziału Kasią i jej kolegą Łukaszem z ekonomii to bym pewnie tam zniosła jajko albo nawet dwa.

Najlepsza jednak zabawa była przy wchodzeniu do samolotu. Jak to bywa w tanich liniach lotniczych, nie ma numerów miejsc, co w praktyce sprowadzało się do tego, że rozwścieczony tłum ludzi rzucał się na jedyne wejście, łapiąc pierwsze wolne miejsce. Chyba zrobiłam trochę autoreklamę norweskim liniom? Tak naprawdę nie było aż tak źle. Na pokładzie była bardzo miła obsługa i co ważne drogie panie – przystojni stewardzi w czarnych rękawiczkach. Norwegian jest chyba jedyną linia lotniczą, która wymagała od personelu zakładania specjalnych rękawiczek w wybranych momentach. Podobno to na wypadek, gdyby musieli łapać coś niebezpiecznego. Nie objaśniono nam za to, czemu poszczególni panowie się nimi wymieniali. Dzięki nim wcale nie czułam się bezpieczniej. Szczerze powiedziawszy, norwescy piloci lubią robić spadki w dół, więc polecam bardzo twardy sen, najlepiej po aviomarinie.

27. taxowka malaga

Polskim taksówkarzom często zarzuca się brak znajomości angielskiego, a mimo to dowożą zwykle swoich pasażerów w dobre miejsca. Na lotnisku w Maladze dopiero trzeci taksówkarz z kolei zrozumiał po hiszpańsku, że chcemy dojechać na dworzec autobusowy do Granady, a nie na zwykły, znajdujący się parę metrów dalej. Nikt nas na pewno nie oszuka. W Andaluzji, jak w całej Hiszpanii funkcjonuje tylko jedna sieć taksówek. Po dotarciu na dworzec zostaje nam tylko zakup biletów i trafienie w godziny odjazdów. Rozkłady jazdy w Hiszpanii nie są zbyt popularne. Nie należy się dziwić, że autobus, który miał być o 13:45, jest o 13:20 i zamiast na stanowisku 24 jest na 28. Niektórych za to na pewno ucieszy fakt, że w kafejce przydworcowej taniej jest zamówić przy stoliku z obsługą niż przy barze. Tak to chyba może być tylko w Hiszpanii.

Niecałe 2 godziny… i jesteśmy w Granadzie. Tu na szczęście czekała na mnie znajoma Hiszpanka z wydziału, u której będę nocować.


A czy ktoś z Was pamięta jeszcze czasy, gdy loty były z terminalu Etiuda w Warszawie, czyli prowizorycznego pawilonu na Okęciu? Podzielcie się swoimi wspomnieniami w komentarzach. Chętnie dowiem się, jaki Wy mieliście przygody. A kto z Was był na Erasmusie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *